Dziś rozpoczynam nowy cykl postów. Co jakiś czas, najprawdopodobniej raz w miesiącu będę zapraszała Was do ciekawych miejsc w Izmirze i okolicach. Będę opisywała te, które warto odwiedzić ze względu na serwowane tam potrawy. Będą to znane i lubiane lokanty Izmirczyków. Czym się będę kierowała wybierając daną restaurację? Przede wszystkim będzie to wybór mojej koleżanki Izmirzanki. To ona wybierze lokale a ja po skosztowaniu serwowanych tam potraw zdecyduję czy warto je Wam polecić. Będę się również sugerowała opinią znanego tureckiego smakosza Vedata Milora.
Zapraszam Was dzisiaj na Stary Rynek izmirski czyli do dzielnicy Kemeralti. Przedstawiałam już wcześniej ten bazar ale od strony zakupów teraz opiszę co i gdzie warto zjeść.
Moje wcześniejsze opisy możecie znaleźć
tu i
tu wystarczy kliknąć.
Kemeralti to stary bazar zajmujący ogromną powierzchnię w kilku dzielnicach. Jest tak ogromny, że niewiele osób zna go dokładnie. Sami sprzedawcy twierdzą że zdarza im się tam zgubić.
Na bazarze prócz sklepów i straganów z różnościami są również różnego rodzaju lokanty. Lokanta to rodzaj restauracji lub miejsca, w którym można zjeść. Różnica między turecką lokantą a restauracją jest taka iż w lokancje nie serwuje się alkoholu który można zamówić w każdej restauracji.
Ja zabiorę Was dziś do części bazaru, która nazywa się Hisarönü. Tam właśnie znajdują się najbardziej znane lokanty, w których zjecie pyszny döner. Döner to najbardziej popularny turecki kebab, znany jest również w Polsce, niestety ten polski nie ma nic wspólnego z tym serwowanym w Turcji. Döner to kebab, który się obraca dzięki czemu piecze się z każdej strony. Piecze się jego zewnetrzna część więc należy go ścinać bardzo cienko. Podaje się go na różne sposoby ale nigdy tak jak w Polsce (w bułce z sosami i surówkami) W Hisarönü dönerci czyli miejsca gdzie możemy zjeść döner to malutkie lokale z jednym lub dwoma stolikami w środku i większością wystawioną na zewnątrz. Przechodząc przez szeroką ulicę czujemy po obu jej stronach cudowny zapach pieczonego mięsa. Sprzedawcy zapraszają do środka. Czasem są nawet natrętni co mi osobiście przeszkadza ale cóż, powinniśmy im to wybaczyć w końcu wszystkie te lokanty serwują to samo więc jakoś klienta przyciągnąć trzeba. My wybieramy mały lokal o nazwie Orkide. Wszystkie stoliki są na zewnątrz, siadamy przy jednym z nich i zamawiamy oczywiście döner bo tylko to w niej serwują. Ja wybieram w formie iskendera czyli mięso w cieniutkich plastrach ułożone na chlebku pide pokrojonych w małe kawałki, wszystko polane jest sosem pomidorowym, na brzegu talerza podaje się również jogurt. Zaraz po podaniu kelner polewa mięso roztopionym masłem. Można zrezygnować z masła.
Do zamówionego dania wszyscy klienci otrzymują zestaw surówek i wodę, które to są wliczone w cenę dönera. Koleżanka zamówiła sam döner z sosem bez jogurtu. Porcje nie są duże jak w restauracjach sieciowych typu Baydöner ale smak mięsa też jest zupełnie inny, 100 razy lepszy. Jeśli jesteśmy głodni i chcemy się najeść polecam zamówić 1,5 porcji lub zacząć od zupy. My zamówłysmy zwykłą porcję gdyż planowałysmy w innym miejscu zjeść deser i wypić specjalna kawę serwowaną jedynie w Kemeralti.
Za dwa dönery zapłaciłysmy 25 lirów.
A teraz troszkę wiadomości o donerze serwowanym w Hisarönü. Istnieje w Izmirze tradycja że przed ślubem narzeczeni robią zakupy na bazarze Kemeralti. Kupują prezenty sobie wzajemnie i najbliższej rodzinie. Wygląda to w ten sposób że przyszła teściowa zabiera przeszłą synową na zakupy. Panna młoda wybiera suknię slubną, kosmetyki, buty, ubranie, na co tylko ma ochotę (oczywiście wszystko jest z góry ustalone przez turecka tradycję, dziewczyna wie dokładnie na ile może sobie pozwolić). W zakupach uczestniczy najbliższa rodzina panny młodej lub jej koleżanka dla wszystkich członków rodziny należy kupć jakiś prezent. Po zakupach przyszły teść zaprasza obie rodziny na doner. Wszyscy udaja się do części Hisarönü i delektują się pysznym dönerem. Latem w sezonie ślubów często można spotkać siedzące w dönerci grupy z pakunkami, to właśnie przyszli państwo młodzi po udanych zakupach posilają się by nabrać sił.
My po pysznym obiedzie udałyśmy się do cukierni o nazwie Mennan. Cuekiernia ta położona jest w tej samej części z lokantami, zaledwie kilka metrów od dönerci. Duży przestronny lokal ze stolikami w środku i kilkoma na zewnątrz. Zamówiłyśmy dwa desery. Wybór jest duży od deseru z pigwy czy serowego po aszurę, supangle czy sütlaç. My wybrałyśmy ostanio bardzo modny w Turcji deser trileçe. To ciasto w mlecznym syropie podane z sosem karmelowym. Jest dużo mniej słodkie niż rewani, lżejsze i jak dla mnie smaczniejsze. Trilece to deser albańskich Turków i znany jest jeszcze z czasów osmańskich.
Drugi deser to incir tatlısı czyli suszona figa gotowana w syropie i faszerowana orzechami włoskimi. Deser ten podaje się ze słodką śmietanką zwana kajmakiem. Oba desery dobrze znane mojej koleżance ja próbowałam po raz pierwszy. Co do deseru trilece koleżanka lubi wersję z restauracji Sevim Lokantalari. Oczywiście któregoś dnia tam również sie wybierzemy i spróbujemy ich wersji.
Tak jak Trilece jest deserem lekkim i wrócę do niego z pewnościa tak deser z suszonych fig jest ogromnie słodki i kaloryczny. Jak najbardziej wart jest spróbowania ale dla mnie jeden raz wystarczy :)
Do deseru podano nam wodę w jednorazowych hermetycznie zamknietych kubeczkach. Zamówiłysmy również po szklaneczce pysznej tureckiej herbaty. Wszystko nam smakowało. Za dwa desery i dwie herbaty zapłaciłysmy 23 liry. Porcje są duże.
Następnie wybrałysmy się do części o nazwie Kızlarağası, to przepiękny zabytkowy budynek z czasów osmańskich a w nim mnóstwo małych sklepików z towarami dla turystów oraz małych herbaciarni i kawiarni. Bardzo lubię tę część bazaru, mamy tam nasz ulubiony sklepik ze starociami, zawsze wynajdę w nim jakieś cacko: naczynie miedziane czy drewniany bibelot. Sprzedawca oczywiście dla stałych klientów ma specjalne zniżki.
Nie mogłybysmy wrócić do domu nie pijąc specjalnej kawy parzonej w filiżance. Wychodząc z Kızlarağası trafiamy na uliczkę kawiarenek serwujacych właśnie taką kawę. W tej części bazaru czas się zatrzymuje. Popisamy aromatyczną kawę do której podano nam pyszne lokum. Słuchamy muzyki na żywo. Obok nas siedzi para paląca nargilą - fajkę wodną, gwar, szum, typowo turecki nastrój.
My mamy swoją ulubiona kawiarenkę Kahveci Ömer Usta. Wybrałysmy ją nie tylko ze względu na przepyszną kawę ale również ze względu na wróżbitów jacy tam pracuja. Po wypiciu kawy można powróżyć z fusów. O wróżbach napiszę więcej w innym poście tu dodam jedynie iż wróżbici nie wróżą jedynie z fusów mogą również wróżyć z kart i postawić tarota. Zwykła wróżba to 15 lirów a wróżenie z fusów, kart i tarot to już koszt 30 lirów. Kawa kosztuje 5 lirów.
A teraz więcej o serwowanej tam kawie. Nie jest to typowa turecka kawa parzona w tygielku. Parzy się ją w filiżance więc w smaku jest specyficzne i jak dla mnie nawet smaczniejsza od tej z tygielka.
Zapraszam również na moją stronę FB gdzie można obejrzeć zaparzanie takiej własnie kawy.
Nie umiałam wstawić na bloga filmika z telefonu więc podam link do mojej strony na której możecie go obejrzeć.