Zawsze powtarzałam, żeby poznać prawdziwą Turcję trzeba wyjść poza metropolie takie jak Stambuł, Ankara czy Izmir. Raz do roku zapuszczam się wraz z rodziną w zakamarki Anatolii, środkowej części Turcji gdzie mieszka rodzina mego męża. Zwiedzamy większe i mniejsze miasta i wioski. Odwiedzamy znajomych mieszkających w luksusowych apartamentach i glinianych domach powstawych w jedną noc, zgodnie z ich nazwą gecekondu. Mieszkańcy Anatolii to ludzie wyznaczający teraz kierunnek Turcji i decydujący w którą stronę zwrócone zostaną stery. Nie będę jednak zagłębiała się w politykę ponieważ nie jej poświęcony jest ten blog. Ja zajmę się kulturą, sztuką i tradycją tego pięknego kraju.
Wczoraj zwiedziliśmy małe miasteczko o nazwie Tokat położone na północ od Sivasu. Miasteczko równie konserwatywne jak Sivas a może nawet trochę bardziej. Przejeżdżając przez Tokat miałam wrażenie że to jedna duługa ulica przelotowa do Samsunu okazało się jednak inaczej. Miasteczko położone jest w niecce dookoła otoczone wzniesieniami.
W Tokacie mieszka dalsza rodzina mego męża, którą oczywiście odwiedziliśmy. Zostaliśmy tam ugoszczeni `popisową` potrawą tamtego regionu Tokat kebabı czyli kebab z Tokatu. Kebab, który my jedliśmy nie został przyrządzony przez gospodynię a zamówiony w specjalnej kebabçı czyli restauracji specjalizującej się w różnego rodzaju potrawach mięsnych. Kebab ten to warzywa i mięso pieczone na specjalnym palenistu zwanym ocak. W następnych postach postaram się Wam pokazać jak wygląda taki właśnie ocak i w jaki sposób przygotowuje się na nim potrawy. Mięso, którego używa się do zrobienia tego kebaba to jagnięcina lub baranina, przed pieczeniem specjalnie zamarynowana, warzywa to bakłażan, papryka, pokrojone w plastry ziemniaki, pomidowy i całe główki czosnku. Upieczone produkty układa się na specjalnej tacy i serwuje razem z lawaszem specjalnym tureckim chlebem. Przepis na lawasz znajdziecie tu. Co do smaku kebabu muszę przyznać że nie przypadł mi do gustu ale jeśli ktoś lubi mięso z warzywami bez jakichkolwiek przypraw będzie nim zachwycony. Nasz kebab był za bardzo przypieczony, prawie spalony, chyba dlatego mi nie smakował.
Potem był turecki czaj, orzeszki i przemiłe rozmowy.
Oczywiście głónym powodem naszej wycieczki było zwiedzenie miasta więc wybraliśmy się na starówkę. Część miasta w której wciąż jeszcze jest sporo starych osmańskich domów - konaków, stary zabytkowy meczet i kervan saraj czyli coś w rodzaju dzisiejszego hotelu, w którym za czasów osmańskich można było sie zatrzymać, napoić konie, zjeść coś i przenocować. Obecnie jest tam herbaciarnia i sklepiki z pamiątkami. Najbardziej podobał mi się sklep z miedzianymi naczyniami i garnkami mogłam tam stać godzinami i oglądać, oglądać oglądać. Oczywiście kupiłam sobie specjalne kubeczki do ajranu - tureckiego napoju, krórym Was już niedługo poczęstuję. Od wczoraj choruję też na przepiękne miedziane garnki, podobno gotowane w nich potrawy smakują obłędnie.
Zapraszam Was teraz na krótki spacer po Tokacie.
Szadyrwan - zadaszone miejsce w kształcie koła, w któym dokonuje sie rytualnego mycia przed modlitwą
wnętrze meczetu Ali Paszy z 1572
sklepik z miedzianymi naczyniami
na środkowej półce stoja sobie pękate miedziane garnki które muszę mieć :)
tego rodzaju klasycznych miedzianych garnków używano za czasów osmańsklich
Tokmak czyli kołatka jej dźwięk informował gospodynię o przybyciu gości. Po rodzaju wydawanego dżwięku wiadomo było kim oni są. Gdy uderzano w metal znajdujący się pod kołatką gospodyni wiedziała że przyszli mężczyźni. Gdy uderzano w drewno podnosząc kołatkę w górę gospodyni wiedziała że przyszły kobiety. W czasach osmańskich był podział płci tzw: haremlik selamlik. Kobietom drzwi otwierała gospodyni, mężczyznom - gospodarz.
Stare osmańskie domy - konaki
Tak się restauruje stare osmańskie domy
oryginalne obrusy z Tokatu - wzory hetyckie, w miejscu obecnego Tokatu było kiedyś państwo hetyckie.
Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć zapraszam na móją stronę FB. Ze względu na to iż mam problemy z internetem wszystkie zdjęcia zamieściłam właśnie tam.
Miasteczko sympatyczne aczkolwiek nieprzyzwyczajone do turystów cudzoziemców. Sprzedawcy bardzo chętnie rozmawiają z klientami, zachęcają do zakupów i z wielkim zapałem prezentują swoje wyroby. Nie jest to jednbak robione w sposób nachalny jak w kurortach Antalyi. Cudzoziemcy nie są częstym widokiem więc w podziękowaniu za zakupy sprzedawca dał nam prezent.
Anatolijska a raczej ogólnie turecka gościnność jest niesamowita. To w jaki spsób przyjmują gości zawsze sprawiało na mnie ogromne wrażenie. Suto zastawiony stół i zachęcanie do jedzenia czasem aż nachalne ale taka jest tradycja i nic na to nie poradzimy. Gość musi wstać od stołu najedzony do maksimum i musi spróbować wszystkich potraw, choćby miał `pęknąć` :) Turcy są bardzo otwarci i ciekawscy normalnym jest tu pytanie o wszystko, niektóre pytania mogą nas Europejczyków nawet wprawić w zakłopotanie ponieważ w naszej kulturze są nietaktowne ale tu właśnie w ten sposób okazuje się zaiteresowanie i podtrzymuje rozmowę.
Dla większości Turków najważniejsza jest tradycja, to ona dyktuje zachowania, to ona wyznacza drogę życiową tym bardziej w tak bardzo konserwatywnym regionie jakim jest Anatolia.
Podoba mi się wędrówka przez turecką prowincję, jaką nam zaproponowałaś. A garnki są cudne, też bym na takie "zachorowała"
OdpowiedzUsuńMam znajomych z Tokatu, byli na Erasmusie w Polsce :) bardzo miło ich wspominam
OdpowiedzUsuńGarnki piękne! A Turków bardzo lubię, bo jak piszesz są gościnni i mili. Szanuję w nich to, że dbają o swoje tradycje.
OdpowiedzUsuńa ja Turcję (Istambuł) widzę tak:http://manufakturaciastek.blox.pl/2013/05/Istambul-wielu-smakow.html
OdpowiedzUsuńTwoja Turcja bardzo mi się podoba.
Przepiękne zdjęcia, uwielbiam Stambuł, to magiczne miasto.
UsuńMiedziane garnki mnie urzekły, są piękne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje opisy. A miedziane garnki i te obrusy są przecudne.
OdpowiedzUsuńEmilio, żadna Turczynka ci tego nie powie.Bo te garnki są po prostu śliczne, ale zaufaj polskiej wiedzy. Garnków takich używano w czasach osmańskich bo wtedy nie zdawano sobie sprawy że garnki z miedzi wchodzą w reakcje z alkalicznymi lub kwaśnymi produktami, które mogą przyjąć metaliczny posmak po ugotowaniu w naczyniu z miedzi. Lekkie kolorowe pokarmy, jak jajka, mogą również przybierać szare smugi, związki miedzi, co również oznacza, że będziesz spożywać niewielkie ilości tego metalu .Spożywanie nadmiaru miedzi prowadzić może do zaburzeń pokarmowych i uszkodzenia wątroby. Szacuje się, że bezpieczne dzienne spożycie miedzi waha się w przedziale 2-3 mg, okazyjnie do 10 mg na dzień (dla dorosłych). Takie garnki nic wielkiego, od czasu do czasu, ale nie do codziennego użytku. Miedź również wymaga regularnego polerowania i konserwacji, a to jest drogie. Lepszym rozwiązaniem? Sprawdzić miedziane garnki ze stalą nierdzewną lub wykładane cyną/blachą wtedy masz najlepsze rozwiązanie: świetne przewodnictwo cieplne i zdrowie swojej rodziny. Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio, żdna Turczynka nie użyje garnków miedzianych nieocynowanych. Od czasów osmańskich po dziś dzień używane są jedynie ocynowane patelnie garnki kubki itp. Za czasów młodości mojej teściowej cynownicy kalayci chodzili po mieście i gospodynie dawały im garnki do koserwacji, ocynowania. Teraz nadal są takie miejsca ale dużo mniej niż kiedyś. W Izmirze znam takie miejsce i tam zamierzam nosić moje garnki, jeśli je kupię oczywiście. Pozdrawiam
Usuńw miejscu gdzie pracowałam miałam do czynienia z miedzianymi naczyniami w czystej, miedzianej:) postaci. nie jestem użytkowniczką takich produktów, ale niezwykle się cieszę że Turcy dbają o to , aby nie były one ze szkodą dla żołądków :) Pozdrawiam!
Usuńa ponadto"Zdarza się jednak, że niektórzy wytrawni kucharze miedzianych patelni i garnków używają do przyrządzania zielonych warzyw. Miedź pod wpływem obróbki cieplnej utlenia się, a jak wiadomo tlenek miedzi ma intensywnie zieloną barwę, a co za tym idzie barwi na zielono potrawy przygotowywane w miedzianych naczyniach. Dzięki czemu szpinak, fasolka szparagowa czy groszek przyrządzone w miedzianym naczyniu będą miały intensywnie zielony kolor. Tlenek miedzi, który przenika do potrawy, ma więc wpływ na wizualne walory potrawy. Na zdrowotne niestety nie – zauważą prof. Józef Korczak."
OdpowiedzUsuńUwielbiam te miedziane naczynia, już mam sporą kolekcję - ale raczej są dla mnie ozdobą. Bardzo ciekawe rzeczy w komentarzach, niesamowite ile można się dowiedzieć czytając blogi :)
OdpowiedzUsuńmój chłopak pochodzi z Tokatu, byliśmy tam podczas zeszłorocznego Ramadanu i jeśli się nie mylę to jego wujek jest Imamem właśnie w tym meczecie z Twojego zdjęcia ;) a od wujka żony dostałam taki piękny ręcznie robiony obrus, aż mi go szkoda na stół położyć heh ;)
OdpowiedzUsuń