poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Babagannuş w wersji tureckiej

Kiedy dowiedziałam się że mogę uczestniczyć we wspólnym gotowaniu z innymi blogerami bardzo się ucieszyłam. Niestety terminy gotowania mi nie odpowiadały ponieważ byłam w Sivasie. Okazało się jednak, że dziś jest ostani dzień na wpólne gotowanie babagannuşa. Wystarczyło znaleźć odpowiedni przepis i gotować. Przejrzałam kilka przepisów z polskich blogów i okazało się że babagannuş w Polsce je się jako pasta do kanapek w Turcji zaś babagannuş to dodatek do mięs lub przystawka z rodzaju meze. Przepis turecki różni się trochę od tych z polskich blogów gdyż jest z jogurtem naturalnym. Jogurt sprawia, że potrawa jest bardziej delikatna.





We wspólnym gotowaniu wzięli udział:
i ja :)

Babagannuş

1 duży bakłażan
duży ząbek czosnku
łyżeczka tahiny
pół łyżeczki soku z granata (nar ekşisi)
szczypta soli
szczypta kuminu
szczypta ostrej papryki pul biber
szczypta sezamu
szczypta czarnuszki
płaska łyżka jogurtu naturalnego
oliwa z oliwek

Bakłażana zapiekamy w piekarniku lub grilujemy na specjalnej patelni. Obieramy ze skórki i rozdrabniamy w blenderze. Dodajemy zmiażdżony czosnek, tahinę, sok z granata, sól, kumin, ostrą paprykę i dokładnie mieszamy. Przed dodaniem jogurtu musimy upewnić się że miazga z bakłażana jest zimna inaczej jogurt się zetnie. Dokładnie mieszmy jogurt z pastą bakłażanową. Układamy w miseczce lekko polewamy oliwą z oliwek i posypujemy sezamem i czarnuszką. Podajemy jako dodatek do mięs lub przystawka - meze.







piątek, 16 sierpnia 2013

Gözleme z zieleniną - turecki przysmak

Pamiętam, kiedy pierwszy raz przyjechałam do Turcji (Stambuł) w 1999 roku, znajomi zabrali mnie na wgórze Çamlıca, tam po raz pierwszy jadłam gözleme. Starsza kobieta siedziała na ziemi na poduszcze i na małej drewnianej okrągłej stolnicy wałkowała ciasto. Na połowę placka nakładała farsz z zieleniny i składając na pół zlepiała brzegi. Ciasto miało kształt oka stąd nazwa gözleme (göz - oko) potrawa w kaształcie oka. 



Gözleme - turecki przysmak

Ciasto
400g mąki pszennej
1 szklanki wody (możemy potrzebować trochę więcej wody, wszystko zależy od mąki)
pełna łyżeczka suchych drożdży
łyżeczka cukru
łyżeczka soli

Drożdże rozpuszczamy w niewielkiej ilości ciepłej wody, dodajemy łyżeczkę cukru, mieszamy i odstawiamy na 15 minut. Do drożdży dodajemy resztę składników i dokłądnie mieszamy. Zagniatamy ciasto i odstawiamy na około 30-45 minut aż podwoi swoją objętość.

Farsz
0,5 kg buraka liściastego po turecku pazı (można użyć świeży szpinak)
200g twarogu ja użyłam kaşar lor peyniri
sól
pieprz
pul biber

Na początku przygotowujemy farsz. Umyte liście buraka drobno kroimy, dodajemy pokruszony twaróg i przyprawy. Jeśli do farszu używacie słonego sera typu feta nie musicie dodatkowo solić. Przyprawiamy pieprzem i papryką, dokładnie mieszamy. Wyrośnięte ciasto dzielimy na części wielkości mandarynki i rozwałkowujemy na cienki placek.




Na połowę placka układamy farsz i przykrywamy drugą połową zlepiając brzegi.



tak przygotowaną gözleme smażymy z obu stron na teflonowej lub ceramicznej patelni bez tłuszczu. Zaraz po usmażeniu jeszcze gorąca gözleme można posmarować masłem żeby nie była sucha.





Gotowa potrawa najlepiej smakuje z ajranem - tureckim napojem jogurtowym.



środa, 14 sierpnia 2013

Hynkiel - miniaturowe pierożki z ziemniakami


Potrawa, którą Wam dziś zaprezentuje pochodzi z Kaukazu. Wraz z emigrantami z tego dalekiego regionu przywędrowałam do Turcji. Obecnie uznawana jest za jedną z czołowych potraw kuchni miasta Sivas.
Przygotowanie potrawy jest bardzo łatwe ale pracochłonne, wiadomo lepienie pierożków zajmuje sporo czasu tym bardzie jeśli są miniaturowe.
Hynkiel to popisowe danie mojej teściowej. Przygotowuje je jeszcze przed naszym przyjazdem i mrozi.. Wystarczy je odgotować, polać masłem i gotowe.


Hynkiel - miniaturowe pierożki z ziemniakami

ciasto pierogowe
mąka
jajko
woda
sól

Skłądniki mieszamy i zagniatamy ciasto pierogowe. Ciasto zawijamy w wilgotną ściereczkę i zostawiamy na około 30 minut.

Farsz
W wersji klasycznej farsz to jedynie ugotowane, potłuczone i osolone ziemniaki. Jeśli chcecie wzbogacić smak możecie dodać przyprawy typu mięta. czarna bazylia, ostra papryka (pul biber), drobno pokrojona smażona cebula.
Moja teściowa robi wersję klasyczną, ja z przyprawami.

Ciasto dzielimy na części wielkości pomarańczy i każdą wałkujemy na duży cienki placek. Placek kroimy na małe kwadraty, wielkości 2cm na 2cm. Nakładamy farsz i zlepiamy w trójkąt. Tę czynność powtarzamy z każdym wywałkowanym plackiem. Gdy wszystkie pierożki będą gotowe, gotujemy je w dużej ilości osolonej wody przez około 10 minut od wrzenia. Pierożki podajemy polane roztopionym masłem i posypane ostrą papryką - pul biber. Do pierożków hynkiel najbardziej posuje ajran lub kiszone warzywa w wersji na ostro.



Hınkiel
Eşimin ailesi Kafkas kökenlidir bu yemeğin kökeni de oradandır. Sivas'ta Türk ailemin yaşadıkları şehirde bu yemek çok popülerdir.

Hamur
un
yumurta
su
tuz
Hamuru yapıp dinlendiriyoruz.

İç malzemeler
haşlanmış patates
tuz
isteğe göre sevdiğiniz baharat

Hamuru bezelere bölüp her beze merdane yardımıyla açıyoruz kare kare kesip iç dolduruyoruz. Üçgen şekilde yapıştırıyoruz. Kaynar suda haşlıyoruz. tereyağ ve pul biberle servis yapıyoruz.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Turcja - następne miasto, nowe smaki, nowe wrażenia


Zawsze powtarzałam, żeby poznać prawdziwą Turcję trzeba wyjść poza metropolie takie jak Stambuł, Ankara czy Izmir. Raz do roku zapuszczam się wraz z rodziną w zakamarki Anatolii, środkowej części Turcji gdzie mieszka rodzina mego męża. Zwiedzamy większe i mniejsze miasta i wioski. Odwiedzamy znajomych mieszkających w luksusowych apartamentach i glinianych domach powstawych w jedną noc, zgodnie z ich nazwą gecekondu. Mieszkańcy Anatolii to ludzie wyznaczający teraz kierunnek Turcji  i decydujący w którą stronę zwrócone zostaną stery. Nie będę jednak zagłębiała się w politykę ponieważ nie jej poświęcony jest ten blog. Ja zajmę się kulturą, sztuką i tradycją tego pięknego kraju.

Wczoraj zwiedziliśmy małe miasteczko o nazwie Tokat położone na północ od Sivasu. Miasteczko równie konserwatywne jak Sivas a może nawet trochę bardziej. Przejeżdżając przez Tokat miałam wrażenie że to jedna duługa ulica przelotowa do Samsunu okazało się jednak inaczej. Miasteczko położone jest w niecce dookoła otoczone wzniesieniami.




W Tokacie mieszka dalsza rodzina mego męża, którą oczywiście odwiedziliśmy. Zostaliśmy tam ugoszczeni `popisową` potrawą tamtego regionu Tokat kebabı czyli kebab z Tokatu. Kebab, który my jedliśmy nie został przyrządzony przez gospodynię a zamówiony w specjalnej kebabçı czyli restauracji specjalizującej się w różnego rodzaju potrawach mięsnych. Kebab ten to warzywa i mięso pieczone na specjalnym palenistu zwanym ocak. W następnych postach postaram się Wam pokazać jak wygląda taki właśnie ocak i w jaki sposób przygotowuje się na nim potrawy. Mięso, którego używa się do zrobienia tego kebaba to jagnięcina lub baranina, przed pieczeniem specjalnie zamarynowana, warzywa to bakłażan, papryka, pokrojone w plastry ziemniaki, pomidowy i całe główki czosnku. Upieczone produkty układa się na specjalnej tacy i serwuje razem z lawaszem specjalnym tureckim chlebem. Przepis na lawasz znajdziecie tu. Co do smaku kebabu muszę przyznać że nie przypadł mi do gustu ale jeśli ktoś lubi mięso z warzywami bez jakichkolwiek przypraw będzie nim zachwycony. Nasz kebab był za bardzo przypieczony, prawie spalony, chyba dlatego mi nie smakował.


Potem był turecki czaj, orzeszki i przemiłe rozmowy.

Oczywiście głónym powodem naszej wycieczki było zwiedzenie miasta więc wybraliśmy się na starówkę. Część miasta w której wciąż jeszcze jest sporo starych osmańskich domów - konaków, stary zabytkowy meczet i kervan saraj czyli coś w rodzaju dzisiejszego hotelu, w którym za czasów osmańskich można było sie zatrzymać, napoić konie, zjeść coś i przenocować. Obecnie jest tam herbaciarnia i sklepiki z pamiątkami. Najbardziej podobał mi się sklep z miedzianymi naczyniami i garnkami mogłam tam stać godzinami i oglądać, oglądać oglądać. Oczywiście kupiłam sobie specjalne kubeczki do ajranu - tureckiego napoju, krórym Was już niedługo poczęstuję. Od wczoraj choruję też na przepiękne miedziane garnki, podobno gotowane w nich potrawy smakują obłędnie.
Zapraszam Was teraz na krótki spacer po Tokacie.


 Szadyrwan - zadaszone miejsce w kształcie koła, w któym dokonuje sie rytualnego mycia przed modlitwą

wnętrze meczetu Ali Paszy z 1572



sklepik z miedzianymi naczyniami 

na środkowej półce stoja sobie pękate miedziane garnki które muszę mieć :)

tego rodzaju klasycznych miedzianych garnków używano za czasów osmańsklich






Tokmak czyli kołatka jej dźwięk informował gospodynię o przybyciu gości. Po rodzaju wydawanego dżwięku wiadomo było kim oni są. Gdy uderzano w metal znajdujący się pod kołatką gospodyni wiedziała że przyszli mężczyźni. Gdy uderzano w drewno podnosząc kołatkę w górę gospodyni wiedziała że przyszły kobiety.  W czasach osmańskich był podział płci tzw: haremlik selamlik. Kobietom drzwi otwierała gospodyni, mężczyznom - gospodarz.



Stare osmańskie domy - konaki





Tak się restauruje stare osmańskie domy


oryginalne obrusy z Tokatu - wzory hetyckie, w miejscu obecnego Tokatu było kiedyś państwo hetyckie.



Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć zapraszam na móją stronę FB. Ze względu na to iż mam problemy z internetem wszystkie zdjęcia zamieściłam właśnie tam.
Miasteczko sympatyczne aczkolwiek nieprzyzwyczajone do turystów cudzoziemców. Sprzedawcy bardzo chętnie rozmawiają z klientami, zachęcają do zakupów i z wielkim zapałem prezentują swoje wyroby. Nie jest to jednbak robione w sposób nachalny jak w kurortach Antalyi. Cudzoziemcy nie są częstym widokiem więc w podziękowaniu za zakupy sprzedawca dał nam prezent. 
Anatolijska a raczej ogólnie turecka gościnność jest niesamowita. To w jaki spsób przyjmują gości zawsze sprawiało na mnie ogromne wrażenie. Suto zastawiony stół i zachęcanie do jedzenia czasem aż nachalne ale taka jest tradycja i nic na to nie poradzimy. Gość musi wstać od stołu najedzony do maksimum i musi spróbować wszystkich potraw, choćby miał `pęknąć` :) Turcy są bardzo otwarci i ciekawscy normalnym jest tu pytanie o wszystko, niektóre pytania mogą nas Europejczyków nawet wprawić w zakłopotanie ponieważ w naszej kulturze są nietaktowne ale tu właśnie w ten sposób okazuje się zaiteresowanie i podtrzymuje rozmowę.
Dla większości Turków najważniejsza jest tradycja, to ona dyktuje zachowania, to ona wyznacza drogę życiową tym bardziej w tak bardzo konserwatywnym regionie jakim jest Anatolia.







czwartek, 8 sierpnia 2013

Turcja inna niż ta którą znacie

Od dwóch dni jestem w Sivasie. Mieście w środkowej Anatolii. Stąd pochodzi rodzina mego męża. Miasto jakich wiele w Anatolii i Turcji a jadnak bardzo różnye od tych jakie znacie z wakcji. To miasto dość konserwatywne i mało rozwinięte. Choć wiekszość rodowitych Sivasczyków emigrowało za granicę czy do większych miast ich poglądy na wiele spraw i przywiązanie do religii czy tradycji pozostały takie same. Ludzie i miasto moim zdaniem nie rozwija się a raczej stoi w miejscu. Być może się mylę ale to moje spostrzeżenia. W Sivasie jestem raz w roku od 8 lat. Zostaniemy tu ponad 2 tygodnie więc co kilka dni będę starała się wstawiać posty i pokazać Wam miasto i panujące tu zwyczaje. 
Dziś obchodzimy w Turcji święto po miesięcznym poście - Ramazan Bayram więc nie mam możliwości rozpisywania się bo zaraz przyjdą goście. Zostawiam Was z kilkoma fotografiami, które zdążyłam zrobić.
Fotografii jest dosłownie kilka ponieważ mam problem z internetwm.



Orientalny (dla Europejczyka) pokój u moich teściów. To miejsce do siedzenia nazywa się divan i jest ustawione dookoła pokoju. Jest niskie i nie rozkłada się ale jest wystarczająco szerokie żeby można było na nim spać pojedyńczo. Ten rodzaj siedzenia używany był jeszcze w czasach osmańskich.

Ręcznie robiona firanka. Typowa Turecka korokna zwana dantel.



A to tłumy na bazarze zorganizowanym specjalnie przed świętami. Można tam kupić dosłownie wszystko.
Zwóćcie uwage na kobiety z zakrytymi głowami jest ich duuużo więcej niż w Izmirze. Sivas to konserwatywne miasto.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Weekendowy wypad do Sığacık (Izmir)

W Izmirze jest tak niesamowicie gorąco, że się po prostu rozpływamy. Chcąc zaoszczędzić dzieciom siedzenia w domu i uciec choć na chwilę od upałów pojechaliśmy do oddalonego o około 45km Sığacık. Sığacık to obecnie dzielnica Seferihisar a kiedyś twierdza obronna położona tuż nad morzem.
Wciąż jeszcze można obejrzeć pozostałości murów obronnych. 





W miasteczku jest wiele ciekawych starych domów, część z nich jest odnowiona a niektóre wciąż jeszcze w fatalnym stanie czekają na odrestaurowanie.







A to już budynek osmańskiej medresy czyli szkoły, obecnie produkuje się tam wino.



nowa część miasta - port 







Jak przystało na blog kulinarny nie może zabraknąć zdjęć przepysznych potraw tureckich

kotleciki z grila ızgara köftesi


yaprak sarması tureckie gołąbki zawijane w liście winogron


zupa gotowana na kopytach i głowie jagnięcia lub kozy z dodatkiem mięsa pokrojonego w kostkę i specjalnym sosem z mąki wody jajka czosnku i dużej ilości soku z cytryny a dla wielbicieli dodatkowo podaje sie ocet winny. Jadłam po raz pierwszy


gözleme



Nie ma to jak tradycyjne tureckie lody maraş dondurması. Najlepsze na upały. 







LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...