środa, 28 września 2016

Powrót do Turcji i pisania bloga

W końcu mam możliwość by wygodnie usiąść i napisać kilka słów. Mam nadzieję, że to będzie w końcu całkowity powrót do normalnego pisania postów. 
Zmian zaszło u mnie niesamowicie dużo. Jak pisałam przed wyjazdem na wakacje do Polski, przeprowadziliśmy się i dość długo trwało doprowadzenie mieszkania do stanu użytkowego. Wczoraj w końcu kupiliśmy biurko i dziś mogę normalnie usiąść przy komputerze i zacząć opisywać to co już dawno chciałam opsać.

Sama przeprowadzka to nic w porównaniu z późniejszymi próbami umeblowania i udekorowania mieszkania. Tureckie firmy meblarskie na meble, które wybraliśmy kazały nam czekać miesiąc więc zrezygnowaliśmy a z pomocą przyszedł nam znany szwedzki sklep. Jego produkty były na wyciągnięcie ręki i wystarczyło jedynie je zmątować. Wychodzi na to, że mieszkania nie umeblowałam w stylu tureckim a raczej, praktycznie i tanio - po europejsku :) Jeśli dobrze pamiętam na starym blogu prezentowałam fotografie z różnych typowo tureckich mieszkań. Na tym blogu również postaram się napisać oddzielny post o takich właśnie mieszkaniach. Muszę jednak zauważyć, że Turcy to taki naród, który raczej nie zmienia przyzwyczajeń. Tak jak Ikea nastawiona jest ogólnie na praktyczne umeblowanie małych powierzchni to showroom w Izmirze wita nas pięknie umeblowanym dużym salonem. W końcu zrozumieli, że Turcy nie lubią mieszkać w małych mieszkaniach a standardowa powierzchnia mieszkalna to 120m2 trzy pokoje salon i kuchnia. Na takiej przestrzeni nie trzeba się ściskać a można ładnie, modnie i wygodnie ustawić meble. Naszemu mieszkaniu, do perfekcji jeszcze daleko ale już jest wygodnie :)

Zaczęła się szkoła. Pierwszy tydzień był małym koszmarkiem bo musiałam biegać z domu do szkoły i ze szkoły do domy by zdążyć odebrać jedna a później nakarmić i odprowadzić do szkoły drugą córkę. Teraz będzie juz tylko z górki, tydzień przyzwyczajania do nowego miejsca już się skończył i młodsza córka zaczęła normalne 4 godzinne zajęcia w szkolnej zerówce. Dodatkowym udogodnieniem tu w Turcji jest możliwość wykupienia serwisu. Prywatna firma dowozi do i odwozi dzieci ze szkoły. Koszt takiego serwisu zależy od odległości. Tak dla orientacji podam iż za odległość 20 minut pieszo (tyle idę ja z domu do szkoły) trzeba zapłacić około 120zł miesięcznie.

Czym ja się zajmuję? Jak do tej pory mieszkaniem i dziećmi :) Ale od przyszłego tygodnia wracam do swoich zajęć związanych z uczelnią. Większość czasu planuję poświęcić pracy więc w tym roku blog będzie dla mnie odskocznią, nie będę mogła poświęcać mu tyle czasu co w poprzednich latach dlatego postarm się go urozmaicić by nie stracił na atrakcyjności. Mam nadzieję, że mi się to uda.

A na koniec mam dla Was relację zdjęciową z wycieczki do Sigacik, niewielkiej nadmorskiej miejscowości. Pojechaliśmy tam ze znajomymi, kiedy tatusiowie z corkami pływali w morzu, mamusie zaszalały na niedzielnym wiejskim bazarku. Był to bardzo nietypowy bazar, nie znałam takich i nie spotkałam się z takim w Izmirze. Bardziej niż bazar przypominał mi festiwal mydła i powidła. Dosłownie mydła i powidła gdyż można tam było kupić wszystko co ręcznie robione od mydła przez kiszonki, gotowe dania przygotowane przez miejscowe gospodynie do własnie powideł i dżemów :) Była również biżuteria handmade. Nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała różnych dziwolągów typu dżem z pomidorów czy ostrej papryki :) Mężowi kupiłam kiszonki a dzieciom na zimę podobno bardzo zdrową zupę tarhana.






















LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...